Cześć Dziewczyny!
Dziś zaprezentuję Wam drogę jaką przeszłam w dbaniu o włosy. Odkąd zaczęłam bardziej świadomie używać produktów kosmetycznych, moja pielęgnacja bardzo się zmieniła. Miały na to wpływ różne czynniki, m. in. wzmożone wypadanie włosów, przetłuszczanie, łupież. Początki były trudne i często błądziłam, ale dzięki blogom włosomaniaczek i przepełnionych wiedzą portalom internetowym, udało mi się wreszcie "pogodzić" z moimi włosami.
Od dziecka miałam bardzo mocne, zdrowe włosy, które nie wypadały nadmiernie i rosły bardzo szybko. Idealne. Przez lata moja pielęgnacja ograniczała się do używania szamponu. Odkąd pamiętam używałam szamponu
Head & Shoulders. Pewnie nic by się w tym względzie nie zmieniło, gdyby nie leczenie hormonalne, które odbiło się mocno na kondycji moich włosów. Zaczęły wypadać garściami, okropnie się przetłuszczały i dostałam łupieżu. Po skończeniu półrocznej kuracji hormonami, wszystko miało wrócić do normy, niestety tak się nie stało. Początkowo byłam zachwycona, bo problem przetłuszczania minął, jednak pozostał łupież, a na szczotce zostawały garście włosów.
Rozpoczęłam kurację
Nizoralem, umiarkowanie skuteczną. Zużyłam kilka opakowań i skapitulowałam. Wtedy zaczęłam szukać informacji w internecie. Początkowo sceptyczna, wsiąkłam w świat włosomaniaczek, czytania składów, używania dość niekonwencjonalnych produktów.
Tak rozpoczęła się moja przygoda ze świadomą pielęgnacją, już nie tylko włosów, ale w ogóle.
Produktem przełomowym był dla mnie szampon dla dzieci
Babydream z Rossmanna. Całkowicie wyeliminował łupież. Stosowałam go przez ok.1,5 roku, obecnie przerzuciłam się na płyn do higieny intymnej
Facelle. Mniej plącze włosy niż Babydream i jest bardziej wydajny. Tak odkryłam, że podrażnienie mojego skalpu jest wywołane przez SLS.
Do oczyszczania włosów i zmywania olei stosuję szampon
Ziai figowy, o krótkim składzie i skutecznym działaniu. Ma piękny zapach i jest bardzo wydajny, lecz przy kilkakrotnym z rzędu użyciu łupież powraca, co dowodzi mojej teorii o SLS.
Początkowo używałam jedynie odżywki w sprayu Gliss Kur, która ułatwiała rozczesywanie, ale w żaden sposób nie wpłynęła na kondycję moich włosów. Po wielu testach, znalazłam kilku ulubieńców m.in. odżywkę L'occitane dodającą objętości, balsam Natura Siberica do wszystkich rodzajów włosów, maskę Marokańską Planeta Organica.
Dodałam też oleje, obecnie najlepiej sprawdza się u mnie oliwka Babydream fur mama.
Zainwestowałam również w
Tangle Teezer. Zdecydowanie ułatwił mi rozczesywanie włosów, nie szarpie, czasem wykonuję nim masaż skalpu. Końcówki zabezpieczam olejkiem
L'oreal Mythic Oli.
Tak ogólnie prezentują się zmiany w pielęgnacji jakie przeszłam, nadal szukam dobrego środka przeciw wypadaniu. Teraz testuję różne wcierki i czekam na efekty.
A jak wygląda obecnie Wasza pielęgnacja? Macie jakieś doświadczenia w walce z wypadaniem włosów,lub łupieżem?
Pozdrawiam gorąco
Em :)